Ranek i wczesne popoludnie spedzamy w Arequipie na poszukiwaniu godnego zaufania technika fotograficznego, jako ze bladym switem dnia nastepnego wyruszamy na 2 dniowy trekking w Canonie Colca (2-gim na swiecie co do glebokosci). Aparat jak juz wczesniej wspominalam wielokrotnie padl no i trzeba bylo go naprawic za wszelka cene (cena ta jak sie pozniej okazalo do najnizszych nie nalezala), a znalezienie technika fotograficznego graniczylo z cudem. Sami zdiagnozowalismy aparat (przy pomocy internetu) i zaufalismy temu, ktory potwierdzil nasza diagnoze. Padla diafragma w obiektywie ☹ Pan technik zobowiazal sie naprawic obiektyw przed godzina 1800, zatem wykorzystalismy popoludnie na zwiedzanie Santa Catalina - 16 wiecznego klasztoru o przecudnych kolorach. Sama bym sie w takim zamknela ☺ Zdjecia ponizej.
Pan technik z czasem sie przeliczyl I aparat nie byl gotowy ani na 1800, ani na 2000, ani na 2100, a ja musialam sie pozegnac z wizja zdjec w Canonie Colca ☹
Arequipa, musze przyznac zaraz obok Cuzco, jest jednym z najladnieszych miast jakie odwiedzilismy w Peru. Niestety zdjec nie ma z powodow wyzej wyminionych ☹ Cale szczescie, ze narzeczony milosiernie oddal mi swojego gluptaka, to popstrykalam troche w klasztorze.